Jakież było moje zaskoczenie, kiedy po włączeniu płyty usłyszałem czysty shoegaze, i to w najlepszym jego wydaniu. Album obfituje w tzw. gitarowe "ściany dźwięku" i zniekształcane [aczkolwiek melodyjne] wokale, lecz mimo to jest tu również spora doza czystej gitary elektrycznej, akustycznej, a wszystko to doprawione szczyptą muzyki "world". Są jednak miejsca, gdzie black metalowe korzenie da się usłyszeć, zwłaszcza w partiach perkusji, ale moim zdaniem idealnie wkomponowują się w shoegaze'owe piękno i melancholię.
"Souvenirs D'un Autre Monde" w wolnym tłumaczeniu znaczy "pamiątki z innego świata" [viva la dictionaire!] i tytuł ten idealnie oddaje atmosferę panująca na albumie. Słuchając go po raz pierwszy wiele razy uciekałem w owy świat, zapominając o tym, co miałem akurat zrobić. Naprawdę niewiele albumów wywołuje u mnie takie reakcje, jednak Alcest się to udało, co świadczy tylko pozytywnie o prezentowanej tutaj muzyce. Nie przeszkadzał mi nawet tak znienawidzony przeze mnie język. Na pochwałę zasługuje również fakt, iż cała muzyka, wszystkie instrumenty i wokale [z pominięciem gościnnych na piątym kawałku], były komponowane i nagrywane przez jedną osobę. Wielkie brawa za osiągnięcie takiego dźwięku w pojedynkę.
Pomimo mojej niechęci do Francji, album Alcest okazał się być kawałem dobrej i, co najważniejsze, magicznej muzyki.
Ocena: * * * * * [w skali 5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz